Wiem coś o nich.
Uprawiałem je przez ładnych parę lat w szklarniach.
Zawsze były bardzo smaczne.
Ktoś, kto kupił je raz zwykle zostawał stałym klientem...
Ale najlepsze pomidory jakie jadłem w życiu kupiliśmy od starego Rumuna, który stał ze swoim rozklekotanym, drewnianym wózkiem zaprzężonym do starego osła na poboczu drogi gdzieś w malowniczych rumuńskich Karpatach.
Miałem wtedy 14 lat.
Jechaliśmy z rodzicami na wczasy do Bułgarii przez Rumunię.
Kupiliśmy od tego dziadka tylko 4 czy 5 pomidorów.
Ale każdy ważył około 70 dkg!
Nigdy wcześniej i nigdy później nie jadłem tak smacznych pomidorów.
Po prostu rozpływały się w ustach. Można było nimi najeść się i napić.
Żadne słowa nie są w stanie oddać ich smaku...
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
link:
Addio, pomidory, Kabaret Starszych Panów
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Addio, pomidory
Tekst, Jeremi Przybora
Muzyka, Jerzy Wasowski
Wykonanie, Wiesław Michnikowski, Kabaret Starszych Panów
Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i ta jesień
Rozpostarła melancholii mglisty woal.
Nie żałuję letnich dzionków, róż poziomek i skowronków,
Lecz jednego, jedynego jest mi żal.
Addio, pomidory, addio ulubione,
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy pomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio, pomidory, addio, utracone,
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł.
Owszem, była i dziewczyna, i miłości pajęczyna,
Co oplotła drżący dwukwiat naszych ciał.
Porwał dziewczę zdrady poryw i zabrała pomidory,
Te ostatnie, com schowane przed nią miał.
Addio, pomidory, addio ulubione,
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy pomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio, pomidory, addio, utracone,
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz