Przez większość życia mieszkałem koło Warszawy (kilka lat w Warszawie) więc mnóstwo fajnych, związanych z kulturą i sztuką miejsc miałem o przysłowiowy "rzut beretem":
- jazz club "Akwarium" przy Emilii Platter 49 (już nieistniejący pod tym adresem)
- teatr - galerię u Józefa Szajny, czyli Centrum Sztuki Studio (w budynku PKiN)
- galerię sztuki "Zachęta" (pl. Małachowskiego 3)
- Muzeum Narodowe (al. Jerozolimskie 3)
- kino "Wiedza" (w budynku PKiN)
... i dziesiątki innych kin, teatrów, galerii sztuki i klubów...
Pamiętam fantastyczną atmosferę "Akwarium" i świetne postaci ze świata sztuki (nie tylko ś. muzycznego), które tam bywały. Koncertowali tam między innymi: Krzysztof Ścierański, Jan Ptaszyn Wróblewski, Wojciech Karolak, Jarosław Śmietana, John Porter, Stanisław Sojka, itd...
A`propos klimatów w "Akwarium"...
Któregoś pięknego wieczora (ponad 35 lat temu) do stolika przy którym razem z bardzo ładną, 25 letnią blondynką leniwie sączyliśmy zimne piwko nagle przysiedli się jacyś dwaj faceci. Byli to... John Porter i Stanisław Sojka. Przysiedli się, bo owa blondynka była naprawdę baaardzo ładna. To, że nie ponieśli wtedy żadnego uszczerbku na uzębieniu zawdzięczają tylko temu, że byłem ich fanem... ;)
"Widziałem dni w muzeach sennych..."
(Jacek Cygan "Czas nas uczy pogody")
Z wielu warszawskich galerii sztuki najbardziej ceniłem sobie Muzeum Narodowe. Szczególnie ceniłem je sobie we wtorki, kiedy wstęp był bezpłatny. Pomimo to, we wtorkowe przedpołudnia muzeum zwykle świeciło pustkami. Kilka (max - kilkanaście) zwiedzających osób na około 20 000 m² powierzchni ekspozycji i ponad 600 tysięcy eksponatów...
Uwielbiałem godzinami buszować w labiryncie jego rozlicznych sal i tak zwanych gabinetów. Jak Kolumb-Amerykę odkrywałem świetne, nieznane mi wcześniej dzieła sztuki...
linki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz