ogrody


Tu będzie staw... tam damy górkę, skalniak, wodospad i strumień... 
Dalej - meandrujące rabaty bylinowe...
W tle kwitnące krzewy i kolumnowe iglaki...

Zakładanie ogrodów jest stwarzaniem mini światów. 
Zajęciem boskim...   :)

Ale (wbrew pozorom) jest to zajęcie niełatwe, bo do ogarnięcia jest mnóstwo aspektów:

inwestorzy:  nie płacący, permanentnie zrzędzący, czasem wręcz wymagający pilnej psychoterapii... 

estetyka: ogród ma być piękny, choć pojęcie piękna jest bardzo względne, bo nie to piękne, co piękne, ale to co się komuś podoba... ;)

pracownicy: jeden się leni, drugi popija w pracy, trzeci juma co popadnie, czwarty myli miejsce pracy z klubem dyskusyjnym. Z moich obserwacji wynika, że do pracy nadaje się jakieś 10 % ludzi, czyli jeden z dziesięciu...

sprzęt mechaniczny: wciąż coś się psuje i to zwykle w najmniej spodziewanej chwili...

pogoda: albo wieje, albo pada, albo niemiłosiernie praży słońce...

biologia, fizjologia roślin: wciąż atakują je wirusy, bakterie, grzyby, szkodniki. Kto jest temu winny? Oczywiście, że ogrodnik...


Historia

Pierwszy był magiczny ogród dziadka Janka w cichej uliczce F. Chopina w Siedlcach, vis a vis szkoły... 

Dziś w tamtym miejscu stoi jakiś dom. Z mieszkania dziadków przy J. Krasickiego 1 (po dekomunizacji: "10 Lutego 1") do ogrodu było bardzo blisko. Jako 4-5-cio latek uwielbiałem tam buszować, zakładać swoje (ściśle tajne) bazy-kryjówki pod okapem z gałęzi ogromnych (w ówczesnym stosunku do mnie) krzewów czerwonych porzeczek. Do dziś pamiętam ich smak, tak jak zapach rosnącej w półcieniu, koło starej szopy i drewnianej ławki różowej peonii...

***

Po szkole ogrodniczej pomagałem rodzicom w biznesie kwiatowo-szklarniowym.
Najpierw były goździki, a później gerbera i frezja. Praca w szklarniach była fajna, spokojna, choć nieraz bywała ciężka np. podczas wymiany, czy parowania podłoża. Upierdliwe było też palenie zimą w piecach, konieczność wstawania o 3 w nocy aby dorzucić węgla...

W międzyczasie, kierowany ciekawością, tudzież chęcią zdobycia nowych, zawodowych doświadczeń pracowałem trochę w lesie Kabackim, a potem... w firmie robiącej drewniane lampy.

W wolnym czasie zacząłem urządzać nasz ogród przy Parkowej 3.
Eksperymentowałem z budową murków, skalniaków, oczek wodnych, wodospadów, strumyków, itp.
Ogród piękniał w oczach...

Pewnego razu jakaś znajoma widząc moje ogrodnicze dokonania zaproponowała mi żebym pomógł jej w urządzeniu ogrodu. Zgodziłem się.

Ogród wyszedł niczego sobie. Klientka była zadowolona.
Pomyślałem,  może zająć się tym zawodowo?

Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Zapodałem do gazety wyborczej ogłoszenie:
"Ogrody, skalniaki, oczka wodne." Podałem telefon.

Już na drugi dzień dzwoni kobieta. Pyta, czy nie podjąłbym się przerobienia oczka wodnego.
Dlaczego miałbym się nie podjąć? Podjąłem się.  Przerobiłem. Wyszło bardzo ładnie. I w tydzień zarobiłem tyle, co w firmie robiącej lampy w 1,5 miesiąca...

Kolejne zlecenie, Łomianki, budowa od podstaw dużego ogrodu z projektu bardzo znanego projektanta.

Było to bardzo szerokie spektrum robót ogrodniczych. Od kształtowania terenu, czyli usypywania wzniesień z nawiezionej przez kilka ciężarówek ziemi, przez nasadzenia drzew, krzewów, bylin, po korowanie, zakładanie trawnika i nawadnianie automatyczne. 

Firma stopniowo się rozwijała, skompletowałem profesjonalny sprzęt ogrodniczy (wał do trawy, glebogryzarkę, siewnik do nawozów i trawy, itd...)

Były okresy, (zwłaszcza wiosną) że nie dawałem rady obrobić wszystkich zleceń, ale czasem zdarzały się też przestoje, kiedy zleceń nie było.

Aby utrzymać ciągłość dochodów rozszerzyłem działalność o wycinkę i chirurgię drzew.

Ukończyłem kurs pilarza, kupiłem dwie pilarki Stihl, lekką, aluminiową 12 metrową drabinę, komplet liny, szybkozłączek, etc,  i okresie przestojów w ogrodach przycinałem i wycinałem drzewa, także najlepiej płatną metodą alpinistyczną. 

Przydały się tu moje doświadczenia z dzieciństwa, gdy z kumplami skakaliśmy po drzewach, np. bawiąc się w berka na szczytach młodych, giętkich sosen 8-10 metrów nad ziemią. Po mocnym rozbujaniu takiej młodej sosny przechodziliśmy z jednej na drugą uciekając aby nie zostać berkiem. Zabawa była przednia, pełna emocji, choć czasem zdarzały się bolesne upadki, ale jakoś nikt nie zginął... 

***

Wspomnienie ogrodowe...

Zakończenie kilkotygodniowej budowy dużego ogrodu.  
Wyszedł tak jak zwykle, czyli pięknie. W malowniczym oczku wodnym, ze skalniakiem i kaskadą w tle kwitną lilie wodne, pływają kolorowe karasie koi. Ogród otaczają harmonijne kompozycje roślinne wyściółkowane świeżą korą sosnową i otoczone meandrującą "linią brzegową" z podmurowanej kostki. Na trawniku zielony dywan świeżo położonej trawy z rolki. 

Przez uchylone drzwi tarasowe mówię do klienta będącego w domu: 
- Panie Zbyszku, właśnie skończyliśmy ogród. Pan rzuci okiem.

Pan Zbyszek wychodzi z domu na taras, przez chwilę zachwycony patrzy na ogród i woła żonę:
- Marysiu! Marysiu ! Choć, zobacz!

Gdy żona wyszła do nas, pan Zbyszek mówi zachwycony:

Patrz Marysiu!  Hollywood ! 
Po prostu Hollywood !  

😃


Wspomnienie ogrodowe...

Z załogą 4 tęgich zuchów przyjeżdżam na nowe zlecenie.
Budowa dużego oczka wodnego z kaskadą i skalniakiem. 
Wypasiona rezydencja gdzieś w okolicach Józefowa pod Warszawą. 
Przy bramie stróżówka z cieciem, który otwiera nam pilotem bramę.

Z właścicielką (kobietą koło 50-tki)  i jednym moim pracownikiem za pomocą węża ogrodowego próbuję ustalić kształt oczka wodnego na trawniku. Proponuję najładniejsze znane mi  kształty, niestety, żaden się klientce nie podoba. I taki nie, i taki nie, i taki nie, itd, itd...

Kombinacje i eksperymenty trwają już dobrą godzinę, ale wciąż żaden kształt się nie podoba. Kobieta od początku jest niemiła, wyniosła i opryskliwa. Nagle mój pracownik niechcący zawadza butem leżący na trawniku wąż i przesuwa go dosłownie o 10-15 cm. Właścicielka widząc to wpada w tak straszną, zupełnie nieadekwatną do sytuacji histerię, jakby co najmniej wybuchła III wojna światowa...

- Co pan zrobił ?! Wszystko pan zniszczył !  
Krzyczy do mojego pracownika. 

Poprawiam wąż i mówię: 
-  Nic się nie stało, ułożyłem tak jak było.

Kobieta: 
- Wcale tak nie było ! Było zupełnie inaczej ! 

W tym momencie w głowie zapala mi się pełnym blaskiem czerwona ostrzegawcza lampka, która cały czas się tliła...

Mówię do kobiety:
- Proszę Pani. Widzę, że nie będzie tu dobrej współpracy między nami. 
- W tej sytuacji ja rezygnuję z tego zlecenia.

Do chłopaków mówię: 
- Pakujcie sprzęt, wyjeżdżamy !

Kobieta widząc co się święci mówi:
- Dobrze już niech będzie ten kształt oczka co jest !

Ja: 
- Tak jak powiedziałem, widzę, że nie będzie tu dobrej współpracy, więc rezygnuję z tego zlecenia. 

Kobieta: 
Pan jest gówniarzem !

Ja: 
Proszę pani, czy pani myśli, że ja nie znam przykrych słów? Zapewniam Panią, że znam. 
Ale nie chcę się tu obrzucać z Panią epitetami. Ja chcę tylko zabrać sprzęt i wyjechać.

Kobieta zrozumiała, że nic mnie już nie zatrzyma i poszła do domu.
Gdy wyjeżdżaliśmy cieć przy bramie powiedział do nas cicho:
- Wy nie jesteście pierwsi, którzy stąd tak uciekają...

Była wiosna, w notesie miałem wpisanych kilka następnych, umówionych robót.
Pojechaliśmy więc prosto na kolejne, tym razem  NORMALNE zlecenie.


Wspomnienie ogrodowe...

Zakończenie robót w średniej wielkości ogrodzie z oczkiem wodnym. Jak zwykle wyszedł piękny. Chłopaki jeszcze kończą  dosypywać korę na czarnej agrotkaninie rozłożonej na terenie nasadzeń.

Podchodzi do nas Białorusin pracujący przy jakimś remoncie w domu inwestora.
Stoimy, palimy papierosy. Białorusin patrzy na ogród, trawnik z rolki, oczko wodne z kolorowymi rybkami, pluskającą przyjemnie kaskadę, Nagle wypala: 

- A na ch*j to takie ?!
- Kartoflów, jabków by nasadziły, to by było haraszo !  

😁

Ergo, na postsowieckiej Białorusi takie zjawisko jak prywatny ogród jest wciąż elementem kulturowo obcym. Ogrody są tam ciągle kojarzone ze znienawidzoną przez komuchów i proletariat burżuazją...                                              

                                                   "W altanie" Aleksander Gierymski (1850-1901)


































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam 🖐

    Alfabet Piotra jest wciąż w trakcie tworzenia.  Wiele haseł jest już gotowych, ale ogromna większość jest wciąż do opracowania. Ich rozp...